Czerwone Negroni wygląda prawie jak przecier z truskawek, a do tego pochodzi ze słonecznej Italii. Nie ma więc wątpliwości, że musi być to słodziutki kompocik z procentami. Nic bardziej mylnego, a w nutach smakowych czekają bardzo męskie niespodzianki. Słuszne jest zatem pytanie: czy Negroni to męski drink? Na to pytanie najlepiej odpowie zgrabnie opowiedziana historia.
Sobotnie czerwcowe popołudnie trwa w najlepsze. Żar leje się z nieba, choć w sumie to i tak lepsze niż zimowe mrozy i wiosenne roztopy. Po całym tygodniu zasuwania w korpo lub nad własnymi przedsięwzięciami masz ochotę na relaks, na całkowity reset mózgu. Praca po 10-12 godzin dziennie w biurze potrafi zniszczyć równie mocno jak przerzucanie cegieł na budowie.
Całe szczęście znajomi zaprosili Cię na garden party. Ma być sporo osób, sporo alkoholu i sporo jedzenia. Zapowiada się idealna sobota – dokładnie taka, jakiej potrzebujesz.
Tak jak Cię mama zawsze uczyła – w gości nie idziesz z pustymi rękoma. Wziąłeś więc ze sobą kilka piw, jakieś prosecco, czyli coś, co doskonale pasuje do imprezy pod chmurką.
W ogrodzie jest już sporo gości, część z nich chowa się w domu przed czerwcowym upałem, inni zaś rozkoszują długo wyczekiwanym słońcem. Ktoś stara się rozpalić grilla – niestety, w powietrzu można już wyczuć gryzący zapach gazu z butli; cóż, to nie będzie barbecue na węglach. Machasz na powitanie grupce dawno niewidzianych znajomych, zaraz do nich pewnie podejdziesz, pogadasz o tym, co słychać, jakie plany na wakacje. Ale najpierw gospodarze, z nim trzeba przywitać się w pierwszej kolejności, no i oddać do schłodzenia piwo i wino, rzecz jasna.
– Cześć, dzięki za zaproszenie, tego mi było trzeba po tym zwariowanym tygodniu.
– Świetnie, że przyjechałeś. Napijesz się czegoś?
– To oczywiste! Co może być najlepsze na popołudniowego drinka? Pewnie zimne piwko, co nie?
– A może spróbujesz Negroni?
– Czego!?
Przycupnąłeś w rozkładanym fotelu i czekasz na zaproponowany drink Negroni. Kurcze, co to będzie? Jakiś koktajl z palemką? Skoro powiedzieli, że Negroni jest w sam raz na przedwieczorne party, to trudno, raz się żyje, trzeba, a nawet warto spróbować.
Widzisz, że gospodarz niesie szklankę, którą dobrze znasz. Kryształowy tumbler z grubym dnem – to w takim szkle pijesz swoje ulubione whisky – dymną Laphroaig oraz królową wszystkich szkockich, czyli Springbank. Ta szklanka może oznaczać tylko jedno – to będzie drink na whisky. Uśmiech mimowolnie pojawia się na twoich ustach.
Ale zaraz, zaraz, co to za czerwony koktajl, w dodatku z jakąś skręconą pomarańczową skórką?
– Czy to na pewno jest dla mnie?
– No mówiłeś, że spróbujesz Negroni.
– No tak, ale to wygląda… trochę niemęsko; wiesz, o co mi chodzi.
– Nie marudź, spróbuj.
No dobra, skoro piłeś w życiu tyle dziwnych trunków – whisky pachnące spalonymi kablami i wędzoną rybą, chilijskie pisco ze sfermentowanych winogron czy navy rum o zapachu kleju modelarskiego i kawy – to takie niewinne Negroni przecież Cię nie pokona.
Pierwszy łyk. Co do licha!? Wąchasz. Próbujesz. Jeszcze raz wąchasz.
– No i jak? Co powiesz o Negroni?
– W sumie to, yyy, sam nie wiem. Spodziewałem się czegoś innego.
– Myślałeś, że to truskawkowy słodziak, ha, ha, ha.
– Trochę tak. Sądziłem, że to będzie słodka multiwitamina. A tu szok!
Przypominasz sobie twoją ulubioną whisky na co dzień – Springbank 10yo. Mówi się o niej, że to cała Szkocja w jednym kieliszku. Jest w niej wszystko – owoce, zioła, dym, morska bryza, jęczmienny słód. I choć Negroni jest zupełnie innym alkoholem z charakteru, to zaczynasz doceniać złożoność drinka i to, że jego smak jest taki… hmm… nieoczywisty.
Z jednej strony cierpko-gorzki, z drugiej – wyraźnie ziołowy. Gdzieś w tle majaczy winna słodycz, a wszystko spaja wyraźna cytrusowa nuta. Myślałeś, że będzie płasko, bezbarwnie i nudno, a jest zupełnie inaczej. Feeria smaków trafiająca w męski gust z każdym łykiem staje się coraz ciekawsza i oczywista.
Z każdym kolejnym łykiem Negroni pokazuje swoje nowe oblicze. Raz to gorzki piołun, raz świeża pomarańcza, raz słodkie winogrona. Co za miks! Na jednym raczej się nie skończy.s
– Przepraszam, czy mogę prosić o jeszcze jedną szklankę Negroni?