Gin przez wiele osób uznawany jest za “trudny” alkohol. Nie wiadomo, z czym i jak go pić, bo specyficzny smak jest dla wielu nie do przełknięcia. No, chyba że w drinku np. w Negroni. Odpowiednio dobrany gin do Negroni sprawia, że ten przekornie ciekawy alkohol pokazuje swoje prawdziwe oblicze i interesujący charakter.
Czy da się wypić gin sauté? Hmm, oczywiście, że się da i niektórzy to lubią, ale wystarczy kilka kostek lodu i ostrość ginu znika. Jednak bez wątpienia gin to król koktajli. Jest bazą dla tak wielu drinków, że trudno je policzyć. Od klasyków takich jak Negroni czy Vesper Martini aż po najróżniejsze wariacje miksologii.
Sekret ginu tkwi w jego smaku – nie da się go chyba pomylić z żadnym innym alkoholem. Pewnie każdy wie, że jest to spirytus aromatyzowany jałowcem, dlatego niektórzy nazywają gin jałowcówką. Oprócz głównego elementu poszczególni producenci dodają jeszcze inne składniki pochodzenia roślinnego – zioła, owoce itd.; wszystko po to, aby otrzymać dosyć rześki, cierpko-gorzki i ziołowy trunek.
Różne oblicza jałowca
Nie będę rozkładać ginu na czynniki pierwsze, wnikać w jego historię ani w technologię produkcji. Chcę po prostu pokazać, który gin do Negroni w jego klasycznym wydaniu pasuje najlepiej. Podkreślam – klasycznego!! Rzecz jasna, gdy zaczynamy bawić się w miksologa, to poszukujemy nowych kombinacji oraz innowacyjnych aromatów i smaków.
W telegraficznym skrócie – wyróżniamy różne rodzaje ginów, ale najpopularniejsze to:
- Distilled gin
- London dry gin
- Plymouth Gin
- Old Tom
Najbardziej klasycznym z nich jest London Dry Gin i to właśnie TEN RODZAJ polecam jako gin do Negroni.
London Dry Gin to w moim przekonaniu kwintesencja ginu. Którąkolwiek markę “londyńczyka” nie kupimy, to mamy pewność, że będzie wytrawnie oraz świeżo i rześko. Wynika to z w dużej mierze ze sposobu produkcji (podwójna destylacja) oraz z zakazu dodawania do spirytusu jakichkolwiek polepszaczy smaku.
Sercem London Dry Gin jest rzecz jasna spirytus (najczęściej zbożowy) i jałowiec, ale każdy producent ma swoją własną mieszankę ziół i przypraw, które dodaje na etapie destylacji. Wśród nich można znaleźć m.in. kolendrę, anyż, lukrecję, ale i migdały czy skórkę pomarańczy i cytryny. Wszystko po to, aby w zapachu gin był aromatyczny, a na podniebieniu gorzkawy i cierpki.
London Dry Gin do Negroni
Do klasycznego Negroni po prostu nie wypada używać innego ginu niż równie klasyczny London Dry. I nie chodzi tu bynajmniej o jakieś niepisane zasady. Za tym mariażem przemawia zupełnie coś innego, bardzo prozaicznego.
London Dry po prostu najlepiej komponuje się z pozostałymi składnikami Negroni. Sorry, taki mamy klimat. Nie ma co kombinować, taka jest rzeczywistość. Wytrawność London Dry Gin do negroni świetnie kontruje słodycz wermutu, a do tego dochodzi gorzki smak Campari.
Trzy elementy, które wzajemnie na siebie działają, walczą ze sobą, ale i uzupełniają w harmonii.
W klasycznej wersji Negroni trudno wyobrazić sobie jako składnik gin infuzowany np. truskawkami czy porzeczką. To całkowicie zabija ducha tradycyjnego koktajlu o ponad 100-letniej historii. Jeśli nie macie akurat pod ręką “londyńczyka”, to w ostateczności użyjcie distilled dry gin. Ważne, żeby nie była to żadna aromatyzowana i dosładzana jałowcówka, ale wytrawny i ziołowy alkohol. Bo od tego właśnie zaczęła się historia Negroni ponad wiek temu.
Z ciekawostek na koniec powiem, że mimo iż nie ma to większego znaczenia to wielu świetnych barmanów, których poznałam w okresie mojej pracy w gastronomii zaczynało miksowanie właśnie od precyzyjnie odmierzonej ilości ginu do Negroni.